płatki na mleku —
za mamusię, za tatę
wuja i misia
domowy teatr —
pluszowy miś pokonał
smoka z papieru
dziecięcy pokój —
po tapecie w stokrotki
skacze zajączek
migają drzewa —
pospiesznie zapisuję
muzyczny temat
szmer na widowni —
za kurtyną skrzypaczka
poprawia włosy
cisza w teatrze —
przed końcowym akordem
chwila oddechu
cisza na ganku —
przez oddech obserwuję
wschodzący księżyc
zawilgocone
klepsydry na tablicy —
staruszka wzdycha
zamykam oczy
przy pierwszym łyku kawy
z myślą o łóżku
wymyślam sobie
gest utrąconej dłoni
figurki z gliny
gdzieś przed Krakowem
do taktu zapisuję
muzyczną frazę
głośne tykanie —
nietknięta jajecznica
kusi zapachem
pstryknięcie lampki —
na nitce porusza się
łowca koszmarów
muzyk z muzykiem —
rysunek na serwetce
rozmazał kufel
o czwartej rano
nie czuję jej zapachu
tylko popijam
szósta trzydzieści —
kościelny dzwon głośniejszy
późną jesienią
na drugą stronę —
tabliczka z ostrzeżeniem
blokuje przejście
w oknie pusty sad —
na strychu zapach jabłek
pod miękkim sianem
wiatr od północy —
z rzeki poderwały się
ostatnie kaczki
w starym imbryku
herbata z cynamonem —
czekam na gości
jeszcze nie grzeją —
na ścianie miniaturka
zrobiona latem
szpitalny parkan —
nastroszone gawrony
na coś czekają
samotna sosna —
ze zrozumieniem gładzę
pokrzywiony pień
półmrok na ganku —
nie mogę się nadziwić
chmurom nad lasem
chłód w korytarzu —
ścienny zegar wskazuje
wyblakły wzorek
cichy zaułek —
fasadę kamienicy
wygładziła mgła
akord a po nim — — —
z palcem na ustach słucham
ciszy w melodii
mężczyzna w czerni —
pochylony nad grobem
przeciera szkiełko
cmentarna cisza —
Jezus Triumfujący
leży na ziemi
stary nagrobek —
wilgotny mech wykruszył
czyjeś nazwisko