żar na patyku —
nad gasnącym ogniskiem
kreślę ósemki
chłopczyk na plaży
pracowicie wybiera
zmąconą wodę
w kącie ogrodu
na odciętej gałęzi
skulone liście
Noc Świętojańska —
kłęby dymu wirują
po każdym skoku
dzika czereśnia —
kropelki obmywają
małe owoce
nad horyzontem
pomrukują dwie chmury —
liście zamarły
samotna sosna —
ze zrozumieniem gładzę
pokrzywiony pień
srebrna poświata
wypełnia szczegółami
rosochaty pień
na dzisiaj koniec!
wyciągam ręce w górę
aż trzeszczą kości
tir na poboczu —
to nie Laura i Filon
stoją pod lasem
niebo i rzekę
ściana mlecznej mgły
spoiła w jedno
młodziutka mama
gładzi policzek dziecka —
przebity balon
półmrok na ganku —
nie mogę się nadziwić
chmurom nad lasem
nowa sąsiadka —
ręce pobrudzone ziemią
chowam za siebie
nocne jam session —
papierosowy popiół
spada na ziemię