wieczorne njusy —
do klapy kurtki wpinam
stary opornik
piąta nad ranem —
w śnieżnej zadymce znika
trzeszczący tramwaj
chrupiące chwasty —
na przełaj przez parcelę
w nocnej zadymce
prawie pusty bar —
jakaś obca kobieta
na stołku obok
ciche pukanie —
popielniczka na stole
świeżo umyta
płaczący dzieciak —
pod ubraną choinką
okruchy bombki
noc sylwestrowa —
przepełniony autobus
mija przystanek