łapki gołębia —
na mokrym trotuarze
jakby czerwieńsze
jesienne słońce —
rytmiczny cień na ścieżce
szybko zanika
pogoda w sam raz
na "Preludium deszczowe" —
przecieram okno
trzy stare kołki
obmywane przez fale
mokną na deszczu
jednostajny szum —
przemoknięty przechodzień
znika za rogiem
w kusej koszulce
z nogami na grzejniku
ogląda zdjęcia
monotonny szum —
pod szarymi chmurami
moknie jezioro
podziemne przejście —
potłuczona butelka
chrzęści pod butem
w pustym pokoju
mdła żarówka oświetla
kopię pod ścianą
jeszcze nie grzeją —
na ścianie miniaturka
zrobiona latem
puste w kieszenie —
za to gwiazdy nad głową
mam do liczenia
pusto w kieszeni —
mam do liczenia gwiazdy,
gdy niebo bez chmur
chłód w korytarzu —
ścienny zegar wskazuje
wyblakły wzorek
bezgwiezdne niebo —
wiatr wydyma firanki
na pusty pokój
grób Żuławskiego —
czerwieni się wiązanka
sztucznego kwiecia